Mija ósmy miesiąc trwania w strachu i niepewności, ale zwycięskie zakończenie Rewolucji Godności wzmacnia wiarę we własne siły i nowopowstały Naród Ukraiński.
Naród ukraiński, zawiedziony Rewolucją Pomarańczową, przez trzy lata znosił rządy bandyty Janukowycza, odserwując, jak rodzinka prezydenta bogaci się.
Czy byliście Państwo na Maderze? Na Maderze w lutym? Kiedy wyspa buja kolorami i aromatami, a miejscowy lud szykuje się na karnawał przed Wielkim Postem? Nie? Warto!
Urlopy mamy już za sobą. Jutro jest ostatni dzień lata, tej najokropniejszej pory roku, okresu spoconych ciał i spustoszonych portmonetek...
(...) kiedy przestało istnieć imperium osmańskie, świat niemal zapomniał o Stambule. (...) Losy Stambułu kojarzyły mi się zawsze z goryczą porażki po upadku imperium, ubóstwem i smutkiem, które emanowały z wypełniających je ruin. (Orhan Pamuk, Stambuł. Wspomnienia i miasto)
Stambuł... Miasto tysiąca meczetów i duchowe ognisko prawosławia, pomost pomiędzy Orientem a Okcydentem, miejsce szczególnej penetracji cywilizacyjnej, prawdziwy palimpsest kulturowy. Niestety wiek XX zniekształcił obraz Konstantynopola-Istambułu i całego kraju, ale znaki byłej sławy i potęgi wielokulturowego imperium wciąż trwają w czasie i przestrzeni, przypominając nam o bogactwie dziejów Anatolii.
Czytając wierszy Mieczysława A. Łypa, które stanowią pewien cykl liryków związanych z Turcją, nie mogłem powstrzymać się od rozważań nad ich uderzającą obrazowością, zmysłowością, a przede wszystkim nad obrazami i refleksjami poety. Stambuł Łypa nie ma nic wspónego z wizją tego miatsa noblisty-Pamuka. U poety, uczulonego na uroki życia, świata i piękna, Turcja prowokuje „gimnastykę” intelektualną o zupełnie innym rodowodzie.
Dla Europejczyków i ludzi wywodzących się z kręgu kultury śródziemnomorskiej czy europejskiej, szerzej – chrześcijańskiej, odwiedzanie miasta nad Bosforem nierozerwalnie wiąże się z pojęciem inność i egzotyzm. Dla Polaka na tle anatolijskich pejzaży równie niezwykle wyglądają ruiny antycznych murów i akweduktów, unoszące się do niebios minarety i znajdujące się tuż przy głównej ulicy osmańskie grobowce, drewniane domki i zabytkowe fontanny, gwarne bazary i sklepiki, miejscowa młodzież, ubrana po europejsku, ale ze wschodnim przepychem, a także dostojni Panowie-Efendi z tasbihami (islamski różaniec) w rękach i poczciwe Panie-Hanım w czarszafach.
Widzę to, widzę mój Stambuł i widzę, jak nasz artysta porusza się wśród tej pstrokatej publiczności w dzielnicy Sultanahmet, widzę jego wzrok, przykuty do ruin hipodromu, różowo-ceglastej Świętej Zofii i zagubionych wśród sześciu minaretów Błękitnego Meczetu mew.
I tu nagle głos muezina... Niby przez stulecia... Muezin przyniósł „amfory błękitu Morza Egejskiego amfory pełne wołań”. Nawołuje on, wzywa ludzi na modlitwę zbiorową, zwraca się kolejno na wszystkie strony świata i głosząc: Allahu akbar (Allah jest Największy). Nasz „Pielgrzym na szlaku wieczności” zatrzymuje się, kontemplując nowe doznania własnego życia.
Poeta odbiera tę ziemie przez pryzmat ukształtowanych klasycznych obrazów Europejczyka o Oriencie i Bizancjum, wpisując tym samym swoje utwory w kanwę tradycyjnej percepcji Nervala. Gautiera czy Flauberta. Natomiast „granatowo-brzoskwiniowa” wizja elementów przestrzennych jest połączona z refleksjami o tęsknocie i pięknie, o prawdzie i sprawiedliwości, o wieczności i przemijaniu... Ten ostatni motyw, motyw przemijania i kruchości świata jest obecny w całym cyklu, autor próbuje dostrzec przeszłość, odnaleźć „zatopione światła wieków”, dotrzeć do „zagubionych prawd” i „Kościoła Świętej Mądrości”.
Z siedmiu wierszy tylko pierwszy i ostatni zostały napisane bezpośrednio w Turcji, w Stambule i w Meryemanie koło Efezu, w południowej Anatolii, reszta powstała już po powrocie na Podkarpacie, a więc jest produktem wspomnień i rozważań. Ten dystans czasowo-przestrzenny pozwala artyście na pewną filtrację i segregację wrażeń wyniesionych z tej podróży, daje możliwość opracowania koncepcji i struktury cyklu „tureckiego”. Można powiedzieć, że pięć utworów (Izan, Sema, Wspomnienie Stambułu, Kaşikçi Elmasi, Amfora królowej Hekuby i Za cesarskimi wrotami), będących wynikiem pracy wspomnieniowo-refleksyjnej, są obramowane zanotowanymi na żywo emocjami. Wiesz pt. Izan składa się z trzech części, każda o własnym znaczeniu imagologicznym i semantycznym. Zasłyszana modlitwa, „pieśnią sączone wersety Koranu” wywołują podniecenie emocjonalne (uderzających swoją zmysłowością) i uświadomienie siebie jako tułacza na „szlaku wieczności”. Możemy tylko się domyślać czy to egzotyczność (żeby nie powiedzieć orientalność o rodowodzie zachodnim), czy też uświadomienie poprzez bezpośredni dotyk do kultury islamu (bycie wśród Inności) przyczyniło się do percepcji świata w kontekście wspomnianego już przemijania.
Następnie M. Łyp przywołuje symboliczny obraz ascety-derwisza – symbolu zakazanego w Republice Tureckiej bractwa religijnego o charakterze mistycznym, który w swoim tańcu łączy niebo i ziemię, człowieka i Allaha, inaczej mówiąc, próbuje dotrzeć do „zagubionych prawd”. Bielą i błękitem przepełniony jest ten wiersz, na tle tych spokojnych kolorów złoto kolumn, światła diamentu, jedwab i gałęzi drzew oliwnych stają się znikome, są tylko elementemami przestrzennymi, przypominającymi o rzeczywistości. Niczym w narkotycznym upojeniu je zaćmiewają białe obroty derwiszów, kobierce białych irysów i pola białych tulipanów – symbolu Turcji. Spełniony energii i optymizmu poeta stwierdza: Czas kuć nowe tablice (czy one mają zastąpić te rozbijane tablice-dekalogi z ostatniego utworu?).
Widziany przez autora Stambuł, pomimo inność i egzotyczność oraz nadzwyczajny palimpsest cywilizacyjny i kulturową różnorodność stolicy byłego imperium, jest jednak rzeczywistością. Warto zaznaczyć, iż wszystkie obrazy przywołane przez poetę są pretekstem do zagłębiania się w świat wewnętrzny, świat rozważań o człowieku i wartościach ogólnoludzkich. We Wspomnieniu Stambułu czytamy:
Wszystko w Stambule było prawdą Świętym sekretem jest tylko uwięziona w skarbcu naszego zachwytu błękitna cisza Błękitnego Meczetu
Zgodnie z konsekwentnie przemyślaną strukturą cyklu i treścią wierszy Mieczysław Łyp sugestywnie nawiązuje do następnego liryku Kaşikçi Elmasi, wspominając o metaforycznym skarbcu ludzkiego umysłu i klejnotach w sułtańskim pałacu Topkapı. Według poety słynny diament, „niczym Brama Szczęśliwości której ciągle szukasz”, jednak pozostaje rzeczą pospolitą, stworzoną przez nieznanego zwykłego szlifierza, jest tylko niemym świadkiem tragizmu dziejów i tragedii lidzkich. Kończy się wiersz nieco stereotypową konkluzją, odzwierciadlającą europocentryczne ujęcie ludzi wschodu:
W Stambule każdy wierzy w podróż obrzezanie lato mavi boncuk i światło diamentu
Wiersz Amfora królowej Hekuby nawiązuje do mitów, legend i literatury antycznej. Autora inspirował wyjazd do Anatolii wschodniej. Historyczna przestrzeń królestwa Trojańskiego wywołuje cały szereg obrazów, związanych z historia starożytną: Hektor, Achilles, Parys. Nieliczne ślady tej wielkiej cywilizacji, odnalezione przez Heinricha Schliemanna, są świadectwem kruchości i zmienności ludzkiej egzystencji.
Symboliczną nazwę ma wiersz Za cesarskimi wrotami. Wiadomo, że Brama Królewska, Święta Brama czy w kulturze bizantyjskiej zwana jeszcze Święte Wrota są otwierany w szczególnie uroczyste momenty. Przejść przez nie może tylko wybrana osoba duchna i monarcha w dzień koronacji. Wydaje się, że dla artysty one symbolizują mądrość i dojrzałość duchowną. Z perspektywy osoby doświadczonej, bo „drzewo życia” jeszcze kwitnie, widok uliczki stambulskiej ewokuje galerię obrazów kobiet-władczyń osmańskich: Matki Sułtanki, mówiąc językiem kultury tureckiej Valide, Kadyny, Rusinki-Roksolany. Poeta jednoznacznie mówi, że chce tutaj wrócić, jest zauroczony i zachwycony jedwabno-kilimowym kolorytem miasta, ale fizykalna przestrzeń jest krucha... „Pielgrzym” stawia retoryczne pytanie:
A jak wejść w światło wrót cesarskich Kościoła Świętej Mądrości ?
Czyżby artysta był tak wchłonięty tą nową odmienną kulturą, że nie wie, ”jak opanować głód poznania nowego Stwórcy?” I kim właściwie On – Stwórca – jest?
Wątek religijny, dominujący w całym cyku, sięga swoistego apogeum w Antyforze, przypominającej stylizację tekstów religijnych i modlitw. Zwiedzając Dom Matki Boskiej w Meryemanie, który jest „wtopiony w najdelikatniejsze piękno” peta błaga Ją, nie nazywając bezpośrednio, o pocieszenie i zbawienie „chociaż od chciwości i nienawiści”.
Na tej nucie Mieczysław Łyp koczy swoją pielgrzymkę do kraju „jeźdźców koni namiotów osmańskich traktów” oraz do zakamarków własnej podświadomości.
Nie jestem pewien, że dobrze zrozumiałem ukryte sensy i prawidłowo rozkodowałem znaki-symbole. Ale to było moje osobiste przeczytanie tych pięknych liryków, dzięki którym znów powróciłem i dotknąłem fibrami swojej duszy tej błogosławionej ziemi, rozdartej pomiędzy Wschodem i Zachodem, do Stambułu, miasta pobuzdzającego do refleksji i rodzącego literaturę.