Panoramiczne zdjęcia

10.10.2010 panoramiczne zdjęcia

Wizyta do Uniwersytetu Rzeszowskiego

04.09.2010 3 września br. przebywali w Uniwersytecie Rzeszowskim prof. Lidia Antoszkina (rektor Uniwersytetu Managementu i Biznesu w Berdiańsku) i doc. dr Lech Suchomłynow (dziekan Wydziału Społeczno-Gospodarczego).

Konferencja Polonistyk Uniwersyteckich w Rzeszowie

26.08.2010 W dniach 12-13 maja 2010 r. w Instytucie Filologii Polskiej Uniwersytetu Rzeszowskiego odbyło się spotkanie plenarne Konferencji Polonistyk Uniwersyteckich...
Migawki holenderskie
17.06.2011

Wbrew panującym stereotypom o Holandii jako kraju trawki, piwa, serów, wiatraków, kanałów, rowerów oraz legalnej prostytucji i tolerancji do przeróżnych form seksualności (u nas powiedzieliby zboczeń czy perwersji) jest to małe państewko, które ma do zaoferowania zdecydowanie większy szereg atrakcji.

Przede wszystkim holenderska ludność miejscowa wyróżnia się swą otwartością (może pokazową), a jednocześnie poszanowaniem do prywatności innego. Obywatele Niderlandów wypracowali własne odmienne od naszych stereotypy, przez które właśnie i odbierają realną rzeczywistość. Tak czy inaczej, takiego typu percepcja świata bazuje się na indywidualistycznych zasadach. Nie ma tu tak zwanego „kołchzowego” postkomunistycznego zachowania zbiorowego.

Poza tym ludzie (nie obywatele!) tutaj mieszkają, a nie egzystują... dlatego mają zupełnie inne problemy.

Mieszkania w Holandii tradycyjnie są nieduże, i to nie patrząc na to, że Holendrzy, według oficjalnych statystyk, są najwyższym narodem na świecie. Swoje „gniazdka” urządzają na zasadach funkcjonalności i estetyzmu. Na każdym kroku są tu butiki, sprzedające różne „pierdółki” do łazienek, kuchen i tak dalej.

Żeby zachęcić konsumenta udają się do ciekawych chwytów, nawet wieszają na sznurkach buciki na ulicach.

Po raz pierwszy byłem tu latem... największy atut Holandii – brak upałów, idealne warunki, szczyt marzeń.

Aha! Od trzech lat, od momentu mego pierwszego przyjazdu do Amsterdamu, jestem pod wrażeniem i w zachwycie od ich śledzika – moje tradycyjne śniadanie. Pycha! Bomba!

Jeszcze jedna uwaga! W Holandii zdecydowanie więcej sprzedają piwa belgijskiego niż rodzimego. Niech żyje Leffe!