Ceglaste fale dachów rozcina wstęga lazurowej potęgi Tagus, unoszącej tysiącletnie dzieje gdzieś daleko za horyzont. Pajęczyna uliczek Alfamy zaćmiewa świadomość i miesza rzeczywistość z historią. Budzisz się dopiero jak obok ciebie pełznie, wspinając się pod górkę i pobrzękując, żółty rarytasowy tramwaj. Biało-czarne brukowane place zapełniają nogi nieśpieszących się tubylców. Miasto Feniks powoli ożywa, stając się gwarnym mrowiskiem, nad którym pobrzmiewa smutna melodia portugalskiej duszy – fado. Viva, Lizbono!