Od ponad 17 lat trawa współpraca pomiędzy polskim środowiskiem w Berdiańsku i Uniwersytetem Rzeszowskim. Po raz pierwszy w roku 1994 czteroosobowa grupka młodzieży ...
Nie zdawałem sobie sprawy, że to zjawisko społeczno-kulturowe, typ świadomości i wrażliwości na świat, fenomen wywodzący się z lat 90. ubiegłego stulecia jest aż tak powszechne i agresywne.
Wcześniej, mieszkając w Polsce, jakoś nie zauważałem, nie analizowałem i nie rozumiałem, że „moherowy” ruch może stanowić zagrożenie organicznemu rozwojowi postkomunistycznego państwa. Zmusił mnie do myślenia artykuł Arkadiusza Klimczaka pt. Moherowe szaleństwo, czyli co uwiera Polaków w głowy i video na „YouTube”, które uprzejmie podam po krótkich rozważaniach.
Źródła tego narodowego fenomenu upatruję przede wszystkim w sytuacji Kościoła, który w ciągu lat hegemonii komuchów przyzwyczaił się działać w „podziemiu”, szczególnie strzec wartości chrześcijańskie i walczyć o prawa własne i wszystkich obywateli, a po upadku reżimu nie potrafił zmienić zasad funkcjonowania w nowych warunkach geopolitycznych. Euforyczne pierwsze lata III Rzeczpospolitej wzmocniły pozycje Kościoła, który zaczynał utożsamiać siebie z państwem i władzą. Pomimo deklarowanej świeckości Polscy hierarchowie często ingerowali w różne sprawy i politykę. Kościół nie potrafił wyczuć specyfiki sytuacji i dostosować się do potrzeb współczesnych Polaków.
I tu się pojawia o. Rydzyk (bolączka Episkopatu Polskiego) i „Radio Maryja” wypełniając lukę ideologiczną, która powstała po upadku PRL-u. Jak widać, „moherowe legiony” formują się z osób starszych, wychowanych i ukształtowanych za Gomółkę i Gierka, ludzi zdezorientowanych, nieprzyzwyczajonych do samodzielnego myślenia i działania, potrzebujących przywódcę, swoistą ikonę i bóstwo.
Równie istotną cechą biało-czerwonego „moheru” jest skrajny patriotyzm, graniczący z nacjonalizmem (w jego negatywnym znaczeniu), szowinizmem i rasizmem. Ba, „moher” w ogóle nie toleruje inności. Wydaje się nawet, że motywacją ich egzystencji jest nieustanna walka, bycie przeciwko komuś lub czemuś. „Moher” żywi się antagonizmami, obecność Obcego jest konieczna, ponieważ bez niego bycie „Mohera” traci sens.
Tu wyraźnie rysuje się problem pokoleniowy. W pewnym momencie aktywność społeczna „obywatela” maleje i sprowadza się do „obowiązków emeryta”, a przecież człowiek dalej pragnie byś potrzebny i robi wszystko, żeby zaprzeczyć własną niezdolność być pełnoprawnych członkiem społeczeństwa. Czy państwo stworzyło warunki dla samorealizacji osób starszych? Dlatego współczesny emeryt włącza się do „moherowej” wspólnoty i bezwzględnie przyjmuje obowiązujące tu zasady. Dla nich młoda nowa generacja jest inna (chociażby ze względów wiekowo-biologicznych), dlatego nie wpisuje się w „moherowe” kanony. Z nimi trzeba walczyć, ich trzeba zmieniać.
Pomimo to, w kontekście moich rozważań, ważnym jest aspekt terytorialny. Im mniejsza jest przestrzeń egzystencjalna – tym wyraźniejsza jest „moherowość”. Kończąc, mogę stwierdzać, iż polski „moher” można traktować jako produkt wywodzący się z PRL-u.
Natomiast „moher” nie jest zjawiskiem wyłącznie polskim. Każdy kraj ma swoją historię i prehistorię. Sytuacja osób w wieku starszym wszędzie jest podobna, dlatego możemy mówić o odmianach „moherowości”: biało-czerwonej, niebiesko-żółtej etc.
Moherus Ucrainicus
Wierszyk o Janukowyczu (tłumaczenie na język ukraiński)
Nie jest potrzebny nam brzeg turecki,
Ameryka nie jest potrzebna nam.
Potrzebujemy tylko chłopca z Doniecka,
Okazja dla dumy i nam i wam.