Tylko godzina dwadzieścia lotu z Doniecka i ty jesteś w Gruzji. Niemożliwe połączenie radzieckich elementów i tysiącletniej tradycji. Obecnie właśnie ta synteza wyznacza koloryt lokaly...
Seule Paris est digne de Rome; seule Rome est digne de Paris - tylko Paryż jest godzien Rzymu i tylko Rzym jest godzien Paryża. To było coś...
Ziemia Obiecana Zjeść holenderskiego śledzia i napić się belgijskiego piwa, smakować miejscowe truskawki, popijając rumuńskim winem „Murfatlar”, opalać i kąpać się w grudniu w ciepłym morzu ...
Magnetyczna wyspa Malta w parze z Gozo samotnie trwają w bezgranicznej przestrzeni błękitu. Żółtawo-szare kamienice wrosły w skały, podobno, jak losy tubylców w burzliwe dzieje swojej krainy. ...
Pewnym zimowym i pochmurnym wieczorem dotarłem tutaj po raz pierwszy, nie spodziewając się na szczególne wrażenia i specjalne emocje. Przyjechałem, żeby zaliczyć to miasto, ponieważ leżało ...
Ceglaste fale dachów rozcina wstęga lazurowej potęgi Tagus, unoszącej tysiącletnie dzieje gdzieś daleko za horyzont. Pajęczyna uliczek Alfamy zaćmiewa świadomość i miesza rzeczywistość z historią. ...
Tę noc mam za sobą… Jeszcze jedną noc spędzoną w pociągu… Oczy się kleją, nogi wymagają wyprostowania, a grzeszne ciało pragnie pod prysznic. Jeszcze siedem godzin, zanim samolot węgierskich linii lotniczych Malev porwie mnie z tej „Zielonej Ukrainy” i przemieści nad brzegi modrego Dunaju, a potem dalej, na półwysep Iberyjski, do sławnego miasta Madrytu.
Niestety coś zacznie się dziać dopiero za siedem godzin.
A teraz tylko oczekiwanie, żmudne oczekiwanie, marudna kontemplacja rzeczywistości ukraińskiej.
A więc… naleśnik i sałatka zjedzona, dwie kawy i dwie herbaty wypite… jeszcze jeden wysiłek i wizyta w Uniwerku…
Dobrze, że na dworcu w Kijowie jest pizzeria „Celentano” – wspaniałe miejsce dla „niczegonierobienia”.
12.45.
Już po sprawach. Już po rozmowach i spotkaniach. Zbiór prac pokonferencyjnych wykupiony. Znów jestem w „Celentano”... szmpan leci... czas leci... za pół godziny idę do przechowalni po torbę i wyjeżdżam na lotnisko. W międzyczasie padało – śnieg! A w Madrycie do +26. Już niedługo.
15.00.
Jestem na lotnisku „Boryspol”. Szybko i bez problemów. Jest miejsce dla palących i sa różne kafejki. Ceny... W Europie takich nie ma... Jednym słowem „Leffe”... Najciekawsze, że smak tego piwa przypomina mi nie Bruksele, lecz Chorwację, małą mieścinę Cavtat, pomiędzy lotniskiem, a Dubrovnikiem. Kupiłem białe winko, chociaż na pokladzie mają częstować. Ale wina za dużo nie może być.
Następna relacja już z Budapesztu!
PS. Na marginesie: Nawet „gwiazdy” marzą o opuszczeniu tego kraju, i nie ważne gdzie, bo jak wylecisz z Kijowa... to już wszędzie będzie blisko. Paryż, a tam już niedaleko i Prowans!18:00
K... K... K... Panienka-pograniczniczka (używana Węgierka) powiedziała, że na lotnisku jest miejsce dla palących! No i zrobiła mnie w ch...ja. Chory naród... Prawdopodobnie mają 52 przypadki w swoim jezyku... to samo mają w głowie. Po lataniu po lotnisku zdecydowałem sie na grzywnę i poszedłem palic do toalety... Nic... (to samo, co na Okęciu) zaoszcędzilem, więc kupię sobie jeszcze winka! Budapeszt, jak zawsze, mnie zwiódł! Podejdę do tego filozoficznie. Powiedzmy, że ćwiczę lot z Kijowa do Delhi (6,5 h), który planuję w grudniu!
Madryt – dzień pierwszy.
Po męczących lotach wczoraj dotarliśmy do stolicy Hiszpanii. U Wietnamczyków obok kupiliśmy jakieś żarcie. I... spac.
O 9 już zaczęliśmy zwiedzać. Trasa: Plaza de Espana – Mayor – Sol – zaliczone!
A teraz sniadanie z truskawkami i winem Rioja!