Vivat, Malta! Tutaj zatrzymał się czas

06.07.2013

Magnetyczna wyspa Malta w parze z Gozo samotnie trwają w bezgranicznej przestrzeni błękitu. Żółtawo-szare kamienice wrosły w skały, podobno, jak losy tubylców w burzliwe dzieje swojej krainy. ...

Viva, Brukselo!

06.07.2013

Pewnym zimowym i pochmurnym wieczorem dotarłem tutaj po raz pierwszy, nie spodziewając się na szczególne wrażenia i specjalne emocje. Przyjechałem, żeby zaliczyć to miasto, ponieważ leżało ...

Viva, Lizbono!

04.07.2013

Ceglaste fale dachów rozcina wstęga lazurowej potęgi Tagus, unoszącej tysiącletnie dzieje gdzieś daleko za horyzont. Pajęczyna uliczek Alfamy zaćmiewa świadomość i miesza rzeczywistość z historią. ...

Turcja krajem na rozdrożu: mitologizacja Europy

28.11.2012

W społeczeństwie polskim problematyka państw i narodów o charakterze nie-europejskim (do jakich niewątpliwie zalicza się Turcja, mimo części swojego terytorium w Europie) praktycznie nie istnieje. Trudno przytoczyć nawet jakiekolwiek ...

Miej oczy i serce otwarte...

09.11.2012

Za kilka dni po raz kolejny w tym roku srebrne skrzydła z czerwoną charakterystyczną ptaszką-symbolem wzniosą spragnione niepowtarzalnych stambulskich klimatów ciało i duszę ponad chmury listopadowej ukraińskiej jesieni.

Kijów Jarosława Iwaszkiewaicza: miasto rodzące literaturę

02.05.2012

Kijów – Stołeczny Kijów-Grad, Matka Miast Ruskich, Konstantynopol nad Dnieprem jest miastem, które oskrzydla, inspiruje, przyciąga ludzi z różnych stron świata i rodzi literaturę”.

Tu, na brzegach siwego Borysfenu krzyżowały się drogi prowadzące z Północy na Południe i ze Wschodu na Zachód, tu mieszały się nurty kulturowo-obyczajowe Orientu i Okcydentu, tu stykały się interesy Bizancjum i Rzymu. Kijów od zawsze związany był z tą wielką, tajemniczą rzeką. Poprzecinane niezliczonymi jarami, górujące nad rozlewiskiem Dniepru wzgórza, okazały się idealnym miejscem na założenie osady. Nie brakowało tu zwierzyny, grzybów i jagód, gdyż średniowieczny Kijów leżał na skraju ogromnej poleskiej puszczy. Rzeka dostarczała ryb, odgradzała od nieprzyjaciół i służyła jako trakt komunikacyjny, łączący stolicę Rusi ze światem.

Я не вірю у веселку…
19.05.2019

Він обрав мене сам… Певного грудневого вечора, нахабно увірвавшись до квартири, він, очеретяний кіт, якого я назвав Османом, залишився зі мною назавжди… до кінця… Було очевидним, що він, був домашнім. Можливо його вигнали, або сам загубився. Це налякане створіння усього боялося, а тому переховувалося по різних кутках. Від страху він мав дивний вигляд мохнатої мордочки із виразною косоокістю, яка згодом минула. Ми мали якось познати та притертися один до одного, призвичаїтись.

Спочатку, щоб на нього звернули увагу, він постійно чіплявся і драпав ноги. Починав мурликати (чомусь я це називав румунською – «пурхати») від першого дотику. Будь-який знак уваги винагороджувався довгим і гучним пурханням і довгим загляданням у вічі.

Вранці по кілька разів кіт підходив до ліжка і, не пхаючись на постіль, довго приглядався, гіпнотизував… чекаючи, коли почнеться ранок і незмінний ритуал кавування. Він часто здалеку приглядався своїми приплюснутими зеленими очима, сидячі на килимі, а потім підходив і терся о ноги, або нахабно лягав на комп’ютерну клавіатуру. Пив воду з усіх філіжанок, аж доки не домігся, щоб у залі поставити його особисту склянку, у яку він демонстративно запихав свій писок, показуючи, що це його територія, і хто є справжнім господарем.

Осман не знав жодних заборон. Увесь світ обертався навколо його куцого хвостика і, як я колись писав, носика кольору в’ялених турецьких абрикосів.

Усе це тепер у минулому. Залишилися тільки спогади і пустка…